-
Halo, dzieci, słyszycie mnie? – pan Weroński nieugięcie starał się uspokoić
klasę. Jednak uczniowie, siadając już na swoich stałych miejscach, byli zbytnio
zaciekawieni wiadomością od wychowawcy.
-
Słuchajcie, może to będzie jakaś wycieczka do SPA? Albo do centrum mody w
Paryżu? – Sera z podnieceniem zaczęła swoją wypowiedź – Mój tato kupił mi kupon
na rok, na zniżkę o 50% dla każdej kuracji. A dzisiaj obiecał…
-
Sera, ogarnij się, nikt nie chce słuchać o twoich planach. W ogóle wszyscy
bądźcie cicho, to może dowiecie się, gdzie jedziemy – rudowłosa Lucy szybko
przerwała Blondi, ponieważ tak samo jak i reszta chciała się dowiedzieć czegoś
więcej.
Natychmiast
w Sali rozległa się cisza. No, jeżeli ciszą można nazwać szepty pozostałych
uczniów i kilka lekkich stuknięć ręki pana Werońskiego o blat biurka. Mężczyzna
poprawił zręcznie okulary spadające mu ciągle z nosa, usiadł na swoim fotelu i
zaczął mówić.
-
Za tydzień pojedziemy do pięknego kraju, a mianowicie na Węgry. Nie mam pojęciaczy
wiecie, ale niedawno odrestaurowano zamek Elżbiety Batory. Tak, tak tej samej,
o której było zadanie z poprzedniego działu.
-
Proszę pana! To ta babka, która zabijała młode laski i była ześwirowana? –
klasowy przygłup musiał oczywiście zadać to pytanie.
-
Augeniuszu, nie do końca Elżbieta była ześwirowana. Może lekko…tak, może lekko
jej umysł sprawiaj problemy, ale to i tak dłuższy temat do rozmów. A wracając
do tematu wycieczki, to wyruszymy do tego samego zamku Elżbiety Batory.
Aktualnie odnaleziono potomka rodziny Batory. Dowiedziano się niedawno o tym
fakcie, ponieważ z badań wynikło, że owa kobieta miała romans z wieśniakiem i
zaszła z nim w ciążę.
-
Ha! Musiała się puszczać! – Seweryn z uśmieszkiem wypowiadając te słowa,
skierował głowę w stronę Sery, a ta, niczym nie wzruszona, dalej bawiła się
komórką.
-
Sewerynie! Trochę powagi. Ehhm.. Jak już mówiłem, odnaleziono potomka, zamek
został odrestaurowany-raj dla poszukiwacza przygód. Tym bardziej, że przysłali
wiadomość o możliwości zwiedzania i zamieszkania tam przez pewien okres czasu.
My chcieliśmy tam przebywać około 2 miesiące.
-
Coo?! – całą klasę zdziwił długość wycieczki
-
Dwa miesiące? Ekstra, nie będzie matmy! – Seweryn oprał się na krześle po czym
położył ręce na brzuchu i przybrał głupkowatą minę
-
Proszę o spokój…klaso! Oczywiście, że to strasznie długo jak na szkolną
wycieczkę, ale ona odbędzie się w wakacje. Wszystko będzie zorganizowane tak,
że nie musicie nadrabiać żadnych zajęć.
Tym
razem przez klasę przeszedł mruk niezadowolenia. Wycieczka, w wakacje? Ale w
wakacje trzeba się wyszaleć, a nie chodzić po jakimś zapadłym zamku, po którym
na pewno biegają szczury. Co to, to nie.
-
Ale profesorze, chyba nie wziął pan pod uwagę to, że część uczniów może mieć
już inne plany? – z głębi klasy rozbrzmiał cichy głos jakiejś dziewczyny
-
Tak, tak. Jak już mówiłem, wszystko będzie dobrze zorganizowane. Ta wycieczka
jest dla wszystkich chętnych, dlatego proszę, abyście podpisali się teraz
tutaj, wyrażając chęć do wyjazdu – Weroński szybkim ruchem wyciągnął ze swojej
teczki niewielką, białą kartkę z podpisem II B i podał ją najbliższej osobie
siedzącej przy jego biurku – Ale Ci co pojadą, będą mieli szóstki z
następujących przedmiotów- j.polski, historia oraz oczywiście wf ponieważ czeka
Was tam wiele tańców do nauki.
-
Łooo. To ja jednak jadę, bo wie pan, przydałoby się dobrych ocen, a nie same
pały – Seweryna udało już się przeciągnąć na stronę Werońskiego.
Megu z przeciągłym westchnięciem zamknęła książkę i położyła ją obok piórnika. Wsłuchiwała się teraz w słowa nauczyciela i chłonęła każdą jego wypowiedź. A więc o tym mówiła pani Bucałek? Hm… Ciekawe.
Dziewczyna wprawdzie miała pracę na czas wakacji, ale dla dobra projektu oraz własnych ocen, zastanawiała się poważnie nad tym pomysłem.
- Proszę pana, ile to będzie kosztować? – zapytała Megu, kiedy Weroński zauważył, że podnosi jedną rękę. Zauważył, że dziewczyna zawsze mówi z kamiennym wyrazem twarzy.
- Koszty, koszty…chwileczkę. – tym razem Weroński sięgnął do jednej z półek od swojego drewnianego biurka i po chwili z miną zwycięscy wyciągnął cały plik dokumentów – Cena wycieczki wynosi około tysiąc złotych, ale to dość niewiele ze względu na to, że oferują nam wyżywienie, nocleg i całą masę innych atrakcji. Megu szybko obliczyła, czy stać ją na taki wydatek. Tysiąc pięćset złotych miesięcznie napływało do konta, jednak chyba miała coś jeszcze na czarną godzinę, a taka zdawała się teraz. Ech, będzie musiała pożegnać się z kolejnymi książkami Zafona, kiedy zdecyduje się pojechać na wycieczkę.
Megu z przeciągłym westchnięciem zamknęła książkę i położyła ją obok piórnika. Wsłuchiwała się teraz w słowa nauczyciela i chłonęła każdą jego wypowiedź. A więc o tym mówiła pani Bucałek? Hm… Ciekawe.
Dziewczyna wprawdzie miała pracę na czas wakacji, ale dla dobra projektu oraz własnych ocen, zastanawiała się poważnie nad tym pomysłem.
- Proszę pana, ile to będzie kosztować? – zapytała Megu, kiedy Weroński zauważył, że podnosi jedną rękę. Zauważył, że dziewczyna zawsze mówi z kamiennym wyrazem twarzy.
- Koszty, koszty…chwileczkę. – tym razem Weroński sięgnął do jednej z półek od swojego drewnianego biurka i po chwili z miną zwycięscy wyciągnął cały plik dokumentów – Cena wycieczki wynosi około tysiąc złotych, ale to dość niewiele ze względu na to, że oferują nam wyżywienie, nocleg i całą masę innych atrakcji. Megu szybko obliczyła, czy stać ją na taki wydatek. Tysiąc pięćset złotych miesięcznie napływało do konta, jednak chyba miała coś jeszcze na czarną godzinę, a taka zdawała się teraz. Ech, będzie musiała pożegnać się z kolejnymi książkami Zafona, kiedy zdecyduje się pojechać na wycieczkę.
W
końcu za drzwiami rozległ się dzwonek. Wypełniona lista chętnych na podróż
trafiła znów do rąk profesora. Całkiem nieźlie, wiecej niż połowa klasy
wyraziła chęć wyjazdu.
Nie
minęła minuta, kiedy cała klasa opustoszała, a za drzwiami rozległy się głosy
rozjuszanych nastolatków.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz